piątek, 10 maja 2013

Shinnitori 03

Ni stąd ni zowąd dostałam lekkiego ataku paniki. Widząc przeraźliwe płomienie żrące całe wnętrze salonu zamarłam w bezruchu. Patrzyłam na swoje blade dłonie, mokre od lejących się łez z oczu. Obraz stawał się mniej wyrazisty,a ja wciąż z wielkim trudem próbowałam oszukać samą siebie - wmówić, że to tylko koszmar...,że to nieprawda, jednakże nadal nie dawało mi to poczucia pewności.
Trzymając kurczowo prawą ręką kosę , przyparłam się ciałem do najbliższej ściany. Zamknęłam oczy, po czym prędko ukryłam twarz w dłoniach. Szloch nie ustawał ani na chwilę, a ciężki oddech sprawiał trudność zaczerpnięcia powietrza. Moich uczuć nie dało się ot tak opisać...Nigdy czegoś tak niezmiernie okropnego nie przeżyłam..
Niebieski ogień zbliżał się ,czułam to. Czułam jak dotyka moich szczupłych nóg i je pożera swoim... chłodem ? Krzyknęłam rozpaczliwie, obawiając się najgorszego, ale kiedy otworzyłam oczy...Nic już nie było takie same.
Biel zmieszana z elegancką czernią wypełniała cały, olbrzymi korytarz. Omijające mnie osoby rzucały najzwyklejsze spojrzenia, szepcząc do siebie co każdy krok bądź normalnie rozmawiając. Nie miałam pojęcia jak zareagować. Przecież przed chwilą stałam jeszcze sztywno oparta o ścianę pokoju gościnnego,a teraz... Przełknęłam cicho ślinę i zaczęłam się poważnie rozglądać po ciekawym otoczeniu. O dziwo wcześniejsza kosa nadal była w moim posiadaniu - w zaciśniętych dłoniach. Chyba zdołała to przetrwać tylko ona...
Stawiając wreszcie pierwsze kroki po lśniących bielą panelach podłogowych, poczęłam rozmyślać. Chciałam dojść w końcu do własnego rozsądku. Nie zważając na wszystko inne ,  poczułam niespodziewany, delikatny ból pleców. Odwróciłam się natychmiastowo.
- Um...Przepraszam,  po prostu się...- ujrzałam przed sobą bruneta o orzechowych, ciemnych oczach. Miał poważną minę, lecz widać było ,że nieco zaniepokojoną. Dodał po szybkim namyśle, wpatrując się we mnie - ...spieszę.
Poczułam jak przechodzą mnie ciarki. Moja śmierć , spotkanie Shinigami , płonący dom ,a teraz jeszcze tego mi brakowało ? A niech to szlag.
- N-Nie szkodzi . - odparłam niepewnie.
- Ehm , no , no to dobrze. - rzucił stanowczo , odchodząc.
Spojrzałam jeszcze przez dosłownie jedną sekundę w jego stronę. Tutejsi ludzie chyba nie są wobec siebie na tyle uprzejmi, aby choć trochę spróbować zapoznać się z nową osobą. Zapowiada się wręcz wspaniale ~
Idąc w głąb "niekończącego" się korytarza budynku, czułam pochłaniające mnie napięcie. Mijające się ze mną osoby, chichotały nikczemnie - a przynajmniej tak mi się zdawało. Lekkie krople potu poczęły spływać po moim czole, zasłoniętym grzywką na boku. Co miałam robić niby w takim obcym mi zupełnie miejscu ? Nawet nie miałam pewności czy to aby na pewno jest wspomniany świat Shinigami. Krążąc w kółko i wbijając wzrok w lśniącą podłogę, zastanawiałam się czy naprawdę warto było walczyć o taką tajemniczą osobę jak ja. Zamkniętą w swoim świecie marzeń, nie żyjącą rzeczywistością, a wolącą nieprawdziwość. Podczas moich rozmyślań, poczułam gwałtowny ciężar na moim ramieniu. Spoglądając za siebie dostrzegłam Kersona.
- Wybacz, panienko Shinnori. Wiemy jak z trudem było ci przejść przez ognisty portal wejściowy. Powinniśmy to przewidzieć wcześniejszym czasem. Składam ci,więc ogromne przeprosiny. - wyjaśnił Kerson, puszczając moje ramię.
- Spokojnie, jakoś ten fakt przeboleję. - mruknęłam poirytowana. - Ognisty portal  ? To znaczy, że
mój rodzinny dom wcale nie stanął w płomieniach ?
- Owszem. Możesz być o to spokojna. - potwierdził starzec, opierając się o czarny kij, który na ogół nieustannie trzymał.
- W takim razie...Należę już do was, tak ?
- Niezupełnie. - odchrząknął.
Przechyliłam głowę, spoglądając na niego pytająco.
- Rzecz w tym,  że musisz oswoić się z tym miejscem, a także podjąć się początkowych treningów. - uśmiechnął się.
- Um... Nie do końca pojmuję...
- Może zechciałabyś wybrać się ze mną do Biura Zakonu ? Tam wszystko na spokojnie omówimy. Nikt nas nie podsłucha. Będziesz mogła zapytać o co tylko zechcesz. - zaproponował, otrzepując materiał płaszcza.
- Dobrze. - przytaknęłam nerwowo.
Kerson nakazał mi iść wciąż za nim. Chciał też,abym próbowała zapamiętać drogę do Biura Zakonu. Ciekawym jednak jest, dlaczego tutaj będę musiała podjąć się nauki ? Przecież to nie szkoła...,lecz jak wiadome nic nie wiem o owym świecie. Spodziewam się wielu rzeczy, które na bank mnie zaskoczą i  to zapewne nie jeden raz. Pełne obawy lepiej zostawię sobie na później. Teraz muszę wykorzystać jedynie rozsądek.
Postarzały żniwiarz podchodząc bliżej zamka, włożył srebrzysty klucz, następnie przekręcił go w prawo, lewo,lewo,prawo. Poskutkowało. Drzwi otworzyły się z cichym chrobotem. Wydawało się nawet, że zaraz mogą wypaść z zawiasów i dosłownie runąć na ziemię. Przekroczyłam granicę dzielącą korytarz od Biura. Kerson delikatnie zatrzasnął wejście, po czym dał wyraźny znak,że bez krępacji pozwala mi spocząć w fotelu. Kiwnęłam na to głową siadając i próbując choć na chwilę się rozluźnić. Te cudowne uczucie pięknej skóry siedziska, było niczym niebo. A raczej... drugie niebo, te mało rzeczywiste.
Obserwowałam jak zasiadał ostrożnie po drugiej stronie biurka. Zapadło głębokie milczenie. Wolałam aby to on rozpoczął rozmowę. Ni stąd ni zowąd spełniła się moja myśl.
- Droga Shinnori...
- Prosiłabym o użycie skrótu - Shini. Jakoś nie przywykłam do pełnego imienia. - wytknęłam, jednak po namyśle stwierdziłam,że nie powinnam w ogóle się odzywać.
- Najmocniej przepraszam. Nie wiedziałem. - skrzywił się nieco,ale po sekundzie na jego twarzy znów ukazał się szeroki uśmiech. - Ah ,więc wracając... Sprawa tyczy się poważniejszych rzeczy. Zasady dotyczą wszystkich bez wyjątku. Mówiąc ZASADY ,mam na myśli treningi amatoristów.
- "Amatoristów" ? Co to znaczy ? - spytałam.
- Amatoristami nazywamy tych,którzy są tu po raz pierwszy i mają obowiązek treningów przed wykonywaniem swojego praktycznie rzecz biorąc , codziennego zadania Shinigami- Vallroffen. Jednakże do tego dojdziemy w odpowiednim momencie. Póki co twoim celem jest ów trening amatoristów, zwany też treningiem TORI.
- Rozumiem. Co się robi na tych zajęciach ? Domyślenia podpowiadają mi coś w rodzaju sprawności fizycznej, czyż nie ?
- Otóż to, Shini. Sprawność jest bardzo ważnym elementem TORI. Tak samo spryt, odwaga, taktyka oraz ...wiara w swoje dokonania. Pamiętaj o tym. Poddawanie się oznacza wielką przepaść pomiędzy tobą,a życiem. Jeżeli nie chcesz do niczego dążyć - nie chcesz żyć. - dokończył, przesuwając po biurku w moim kierunku kartkę. - Sprawdź wszystko dokładnie. Tu są rozpoczęcia zajęć treningów, zakończenia, posiłki i czas wolny. Proponuję tobie też wziąć udział w dodatkowym przedmiocie. Nazywając rzecz po imieniu - lekcja Inaaru.
- Co takiego ? - popatrzyłam na kartkę, wodząc wzrokiem każde słowo w poszukiwaniu "Inaaru". Znalazłam je już po kilku sekundach ; "Lekcja Inaaru - nauka zastosowania prawidłowego języka Shinigami oraz rozmaitych technik obronnych bądź służących atakom  (ferro. 8:30 - 11:00, ogród Perlagonia)".
Gdy napadł mnie zamiar zadania jeszcze kilku pytań, rozległ się głośny trzask drzwiami o ścianę. Echo odbijało się z każdą sekundą o różne strony i wpadało do najcichszych kątów pomieszczenia.
Wciągnęłam większą ilość powietrza do płuc. Chciałam być przygotowana na wszystko co mogło stać się możliwym. Wbiłam wzrok w osobę, która wpadła do pokoju Zakonu. Jak widzę , kolejne okazanie "uprzejmości" ze strony innych.
- Kersonie , to skandal ! - warknęła groźnie kobieta, podbiegając do biurka.
- Lilioth, uspokój się. Co ma znaczyć to najście ? - starcowi zniknął uśmiech , który zastąpiła ponura mina.
- Jesteś przezabawny. Udajesz, że nie wiesz o co chodzi, a tak naprawdę bardzo dobrze się orientujesz... Wytłumacz mi ... Dlaczego ona tu jest ?! - spytała nieznajoma nadal nie spuszczając wzroku ze żniwiarza.
Milczałam. Wcale nie miałam takiej potrzeby, aby się wtrącać. Po za tym...zależało mi na poznaniu dalszego rozwoju wydarzeń.
- Panienka Shinnori od dzisiaj do nas dołączyła. Miała takie prawo. - odrzekł z powagą.
- A ja za to zawsze dowiaduję się ostatnia ! Dobrze zdajesz sobie z tego sprawę...Narażasz nas na ogromne niebezpieczeństwo !
- Czasem po prostu musimy podjąć ryzyko, nie ważne jak wielkie sprawi nam problemy. - westchnął.
- Oszalałeś już do reszty ?! Ona NIE MOŻE tu dłużej zostać. Musisz oddać ją w ręce Śmierci. Tylko to będzie w stanie nas uchronić. - stwierdziła Lilioth, poprawiając krwisto czerwoną sukienkę i zarzucając swoje długie, szare włosy na plecy.
- Ekhm ...Shini...Prosiłbym cię o opuszczenie Biura Zakonu. Jak widzisz jest pewna sprawa ,którą muszę omówić. - oświadczył ,wstając z krzesła. Odprowadzając mnie do wyjścia ,dodał : - Jutro być może pojawię się na treningach TORI. Będziesz zaliczać pierwszy egzamin amatoristów ze sprawności. Żegnaj , Shini .

Najwyraźniej jutro czekał mnie ciężki dzień. Jednakże jutrzejszy na pewno nie będzie równał się z tym ... W dodatku ta cała sytuacja z Kersonem i Lilioth . Kim ona jest ? Dlaczego zarzuciła mi takie oskarżenia ? Co dopiero tu trafiłam ,a już czuję  się demonistycznym wrogiem świata Shinigami.

********************************************************************************

Teraz nie pozostaje mi nic innego ,jak zacząć powoli myśleć nad czwartą częścią. Pożyjemy - zobaczymy ... co będzie się działo . ;w;

Nani ~



















sobota, 13 kwietnia 2013

Co nieco o postaciach z opowiadania "Shinnitori" ~

Postanowiłam przybliżyć wam trochę zapoznanie się z bohaterami mojej powieści ,gdyż nie każdy mógł zdołać się połapać.
Ah ,więc wymienię i dam krótki , konkretny opisik na ich temat.
Nie dodaję tutaj żadnych nowych postaci ,które będą w dalszym ciągu , daję tylko te dotychczasowe !

Shiniro Lavlin (Shini) - główna bohaterka powieści , ma 15 lat , jest typową nastolatką, lecz bardzo osamotnioną z powodu częstego braku bliskich osób. Ma białe, długie, lekko pofalowane włosy z czarną pasemką , grzywkę na boku oraz ciemno-fioletowe oczy. 
 Potrafi sama sobie ze wszystkim poradzić, jest odważną, ambitną ,lecz poniekąd nachalną i upartą osobą.
niedawno rozpoczyna nowy etap życia w świecie zakonu Shinigami, gdyż oficjalnie zostaje żniwiarką. (czyt. szini bądź sziniro lawlin)

Desskini Lavlin - matka Shiniro , 30 lat.

Gotfryd Lavlin - ojciec Shiniro , 33 lata.

Arlendiss Lavlin - młodsza siostrzyczka , 7 lat. Ma kręcone , blond włosy, piwne oczy i rozkoszne rysy twarzy. (czyt. Arlendis Lawlin)

Kerson Nightkrolow - postarzały żniwiarz , od wielu lat dowodzący zakonem Shinigami. Wiek - nieokreślony. (czyt. Kerson najtkroloł)

Akustifor - śmierć, 54350 lat. Nigdy do końca nie ukazuje swojej twarzy , najwidoczniej coś ukrywa.

Reginorius Cerumx - jeden z bardziej wyszkolonych , profesjonalnych żniwiarzy zakonu , 19 lat.
(czyt. redżinorius kerumks)


 Póki co pojawiło się  siedmioro postaci .
Kto jeszcze do nich dołączy ?
Kim będzie dla Shiniro ?
Czy coś niezwykłego może się wydarzyć ?

oczekujcie trzeciej części  ~ ! *w*









czwartek, 11 kwietnia 2013

Shinnitori 02

Mój wybór miał rozpocząć dla mnie nowe życie. Drugi początek po śmierci. Jednak moje serce wciąż było wypełnione strachem i lękiem. Nowy świat ,do którego muszę wkroczyć prędzej czy później stanie się nowym rodzinnym domem... Wiedziałam o tym..., lecz wcale nie chciałam. 
- Shini , podjęłaś już decyzję ? - spytał mnie po raz kolejny Kerson, obawiając się najgorszego.
- Y-ym...tak mi się wydaje...To znaczy ... tak, podjęłam. - odpowiedziałam, czując nieustanny łoskot serca.
- Ah, więc ? - Śmierć rzuciła mi pełne zaciekawienia spojrzenie. 
- Pragnę ... Ja... - wahałam się aby cokolwiek dopowiedzieć, ale w końcu przezwyciężyłam trzymające  mnie w napięciu żelazne łańcuchy. - PRAGNĘ DOŁĄCZYĆ DO ZAKONU SHINIGAMI ~ ! - dodałam głośno , przymykając oczy. 
- Co takiego ?! - Śmierć natychmiast przyjęła postawę oburzenia. 
- No cóż ... Widzisz mój drogi ... wybrała nas. - rzekł postarzały żniwiarz, wymijając Śmierć.
- Chyba sobie żarty stroicie ! - prychnął kościotrup, doszczętnie zasłonięty mroczną peleryną.
- Nie sądzę ,aby panienka Shini była skłonna do żartów. 
Śmierć nie chcąc już dłużej droczyć się  ze żniwiarzami, mruknęła jeszcze coś pod nosem i prędko zniknęła. Pozostał po niej tylko drobny popiół ognia ,zanieczyszczający dębową podłogę. 
Jeden z grupki pozostałych żniwiarzy podszedł do mnie bez jakiegokolwiek skrępowania i zaczął przemawiać, zerkając co chwilę na pożółkłą kartkę. Nic nie potrafiłam zrozumieć z odczytywanego tekstu, gdyż był w prawdopodobnie zupełnie odmiennym, nieznanym mi języku. Nie mając pozwolenia na sprzeciw, czekałam aż skończy. Musiałam okazać przecież choć trochę kultury ze swojej strony. Wcale nie jestem podła ... 
Niestety... po głowie wciąż krążyły dręczące przypuszczenia, jak to może się wszystko zakończyć. Założę się ,że pociągnę za sobą tysiące skutków, wybierając właśnie ścieżkę prowadzącą ku zakonie Shinigami.Czy ja w ogóle kiedykolwiek będę miała szansę na normalne życie ? Wątpię.
Kiedy żniwiarz zakończył swoje przemówienie, popatrzyłam na Kersona. Wydawał się być młodszy z wyglądu,a jednak jego słaby ton głosu oraz siwa broda zdradzały wszystko. 
- Shini ... Podjęłaś już decyzję ,a więc teraz musimy cię przygotować do nowego etapu. Sama sobie nie poradzisz ,nawet gdybyś wierzyła i bardzo tego chciała. Zauważ, że bycie Shinigami ciągnie za sobą ogromną odpowiedzialność, a także szlachetność. Mamy obowiązek cię tego ,co do tej pory każdy z nas przerabiał nauczyć. - jego powaga w wymowie okazała się być bardzo widoczną. 
- Rozumiem. Jestem gotowa. - odparłam z pełną świadomością tego ,że to co mówię jest czystym kłamstwem. 
- Doskonale. 
Kerson cofnął się o kilka kroków, a następnie szepnął coś znowu Reginoriuszowi. On tylko przytaknął z lekka, wyjmując z rękawa swojego czarnego płaszcza ... idealnie zaostrzoną, lśniącą srebrem ... kosę ?! Reginorius przybliżył się nieco i dał mi znak, abym wstała z kanapy. Uczyniłam to co mi nakazano, lecz nieustannie zastanawiałam się do czego ma posłużyć w tym wszystkim kosa.
Niespodziewanie żniwiarz uklęknął przede mną tak, jakby chciał się oświadczyć, trzymając naprzeciwko mordercze narzędzie. Przełknęłam cicho ślinę.
- Derome , Derome ! Akuma na sashite derlamonde diskorento ! Erlogabriwan astame awe no ! Daisukedayeno ... Offekorso nigittaro dese nante !
"Co to za język ?"  ,pomyślałam.
- Ekhm ... Czy panienka Shini absolutnie godzi się na podjęcie posady żniwiarza w zakonie Shinigami ? - zapytał mnie po chwili Reginorius.
- Tak. - odpowiedziałam nieco zagubiona.
- Czy panienka Shini będzie za wszelką cenę bronić praw oraz stale trzymać się dotychczasowych zasad zakonu ?
- Tak.
- Czy panienka Shini będzie potrafiła oddać za innych życie  ?
- Ta-ak.. Chwila ...Co takiego !? Jak to ?
- Mimo śmierci ,każdy ze żniwiarzy nadal zostaje poniekąd śmiertelnikiem. - wyjaśnił Reginorius, kurczowo trzymając kosę.
- Ah....Rozumiem...Tak. - wbiłam wzrok w jedwabny dywan. Łzy napłynęły mi do oczu, lecz powstrzymuję się aby je pokazać.
- Czy panienka Shini będzie odpowiedzialna i szlachetna wobec innych ?
- Tak.
- Ostatnie , najważniejsze pytanie... : Czy panienka uznaje zakon za nowy rodzinny dom i nigdy, przenigdy go nie zdradzi ?
To pytanie trafiło boleśnie w moje serce. Niestety ...jest już za późno .. nic nie mogę zrobić.
Łzy nie mogąc dłużej tkwić w miejscu, spłynęły po moich bladych policzkach.
- T-tak...
- Gratulujemy , dołącza panienka do zakonu Shinigami ! - wtrącił szybko Kerson. Jego zadowolenie rzucało się w oczy niczym największy wieżowiec.
- Proszę przyjąć tę kosę jako znak i dowód na to ,że jesteś prawdziwą żniwiarką. - rzekł Reginorius , wyciągając w moją stronę kosę.
Chwyciłam ją ostrożnie. Moja dłoń zadrżała ,gdy była już zaciśnięta na narzędziu.
Nagle zabłysło potężne niebieskie światło.

Jedyne co zdążyłam ujrzeć... to granatowe płomienie, pochłaniające cały mój dawny ,rodzinny dom...


****************************************************************************

Przygody Shini nadal nie zostały do końca wyjaśnione. Wiadome nam jest tylko ,że przenosi się do nowego świata - świata Shinigami ,a żegna się z ludzkim życiem.
Co wydarzy się dalej ? Jak potoczy się jej los ?
Czy da sobie radę jako żniwiarka ?

Następna część być możę za kilka dni ! ~

trzymajcie się ! *w*







środa, 10 kwietnia 2013

Shinnitori 01

 Coś się skończyło...coś się zaczęło...Gdybym tylko nie podjęła tej decyzji mogłoby być inaczej...jednakże...miałam dwie opcje wyboru, nie myślałam wtedy czysto. Byłam ...jednym ,wielkim brakiem świadomości tego co robię...Powinnam była się zastanowić. Niestety , jest już za późno... Za późno by cokolwiek zmienić.

- Mamo ! Tato ! Wróciłam ! - poinformowałam , rozsznurowując swoje czarne glany w przedsionku korytarza.
Odpowiedziała mi głęboka cisza. Nie zdarzało się to często ,a jednak zawsze po braku jakiejkolwiek odpowiedzi czułam dokuczającą samotność. Czasem po prostu chciałabym spędzić choć chwilę z najbliższymi, ale ...ich zawsze jakoś brakuje.
Po kilku minutach wreszcie udało mi się do końca rozsznurować buty i położyć je na tradycyjnym miejscu. Omijam pokój mojej młodszej siostrzyczki - Arlendiss,a następnie wkraczam do kuchni. Pierwsze ,co rzucało się w oczy to elegancko złożona karteczka w kolorze kości słoniowej, leżąca na marmurowym blacie. Podchodzę do niej powoli , opierając się dłońmi o lśniący marmur. Nie miałam pojęcia ,co rodzice mogliby chcieć przekazać mi w tym "liście". Jeśli już ... wolałabym aby powiedzieli to osobiście , jak dorośli z córką , ale nie... Oczywiście musieli zostawić coś po sobie by uniknąć krępującej konwersacji . Nie wahając się ani chwili, dłużej sięgnęłam nerwowo w stronę pozostawionej kartki. Przód był zupełnie pusty. Nie zawierał żadnego podpisu czy jakiegoś wstępu typu : "DO KOCHANEJ SHINI !. 
Postanowiłam więc taki fakt  nadzwyczajnie pominąć, przechodząc do rozkładania kartki. Była lekko pognieciona, ale nie zważając na  tandetne szczegóły zabrałam się za czytanie następujących słów : 

" Droga córeczko ! Wraz z ojcem pojechaliśmy pozałatwiać pewne sprawy służbowe, dlatego też wrócimy trochę późno. Jeśli chodzi o Arlen (Arlendiss) to zawieźliśmy ją do babci na noc, bo bardzo nalegała. Mamy nadzieję ,że poradzisz sobie sama w domu, w końcu masz już 15 lat. :) 
PS : W lodówce zostawiłam ci sałatkę jarzynową, jakbyś zechciała coś zjeść. 
Pamiętaj ! Nie wychodź nigdzie pod naszą nieobecność !   Mama i Tato"

Świetnie ! Po raz kolejny muszę zostawać sama z sobą. To niesamowicie trudne , gdyż nie lubię przebywać w swoim jakże "genialnym" towarzystwie. No cóż ... zawsze mam szanse uzupełnić sobie czas oglądaniem telewizji i pochłanianiem sałatki. To chyba jedyna pozytywna rzecz. 
Popędziłam na piętro do swojego pokoju , żeby zostawić torbę. Była dosłownie wypchana przeróżnymi książkami ,zeszytami , podręcznikami oraz paroma piórnikami . Wiem ... okrutne, szkolne życie...

Godzina 23:47 - Rodziców nadal nie widać ani nie słychać. Co oni sobie myślą ? Może i mam 15 lat ,aczkolwiek chyba żaden rodzic nie chciałby narażać się na zostawianie dziecka samego. Bezczelność.
Odstawiam szklaną miseczkę z pozostałościami sałatki na drewniany stolik, umieszczony przed telewizorem. Zmęczenie naprawdę zaczyna dosięgać granic moich wytrzymałości, dlatego nie bacząc na skutki jakie za sobą pociągnę odpływam w sen. 

!~TRZASK~ ! 

Otwieram ociężałe powieki,  ledwo podnosząc się ze skórzanej grafitowej kanapy. Ocierając dłońmi oczy , próbuję odzyskać pełnię wyrazistości obrazu. Jednakże... 

- Kersonie , to wykluczone ! Ona będzie oddana w moje ręce. - rozbrzmiał donośny głos, który natychmiast całkowicie mnie wybudził.
Dostrzegam przed sobą kilka osób ubranych w czarne ,lecz gustowne płaszcze z kapturami oraz kościotrupa zakrytego powiewną peleryną , płonącą ostrym ogniem u  dołu. 
Chwila...CO ?! CO JEST GRANE ?! 
Rozglądam się panicznie po całym domu, ale ni stąd ni zowąd nie potrafię wywnioskować ich obecności tutaj. Czy ja nadal śnię ? Boże ...to horror ! 

- Nie , mój drogi. To dziewczę jest nam bardziej potrzebne . Ona ma niezwykły dar, który z pewnością będzie idealnie pasował do reszty naszego zakonu Shinigami. - odrzekł bardziej postarzały mężczyzna o prawdopodobnym imieniu Kerson. 
- Wszakże słusznym jest twoje rozumowanie, lecz jej dusza także niezmiernie będzie mi przydatna. 
- Psst ~ Szefie ... Musimy się pospieszyć. Jeżeli teraz nie zdołamy przekonać Śmierć ,będziemy zdani jedynie na ...
- Owszem, Reginoriusie, ale bądź cierpliwym ... Ja wszystko ze Śmiercią ustalę. Jestem niemal pewien, że zezwoli nam na oddanie Shini. - wyjaśnił szeptem Kerson Reginoriuszowi.
- E-em... Um... Prze-Przepraszam ! - wtrąciłam prędko.
Wszyscy odruchowo przenieśli wzrok na mnie. O rany ... wszyscy wyglądają tak realistycznie ... ,a jeśli to wcale nie jest zwykły sen tylko rzeczywi ...NIE ! Nie ma takiej opcji ! Nie mogę tak myśleć ! 
- Błagam...wytłumaczcie mi ... Co się dzieje ? Kim wy jesteście do jasnej cholery ? - mój głos przepełniony był drganiem. Nie wiedziałam jak to wszystko mam przyjmować : jako real czy jako fikcja ? Niedorzeczne ! 
- Doprawdy nie wiesz ? - spytała mnie Śmierć, zasłaniając się bardziej kapturem.
- N-Nie.  - odpowiedziałam, czując ,że zaraz zemdleję. 
- Wytłumaczymy ci więc jeszcze raz od początku... My wszyscy przybyliśmy tutaj tylko i wyłącznie z jednego powodu - ciebie. Możesz nie pamiętać tego co się zdarzyło ... ,ale o punktualnie 24:00 zostałaś uduszona przez nijakiego włamywacza - Dersona Lorlenda. To właśnie dlatego tu jesteśmy. Niestety tkwi w tym pewien problem. Już od jakiegoś czasu natarczywie wykłócamy się o ciebie i nie możemy dojść do sedna sprawy. - odpowiedziała Śmierć ,cieżko wzdychając. 
- W rzeczy samej. Dlatego musisz podjąć wybór, inaczej zaginiesz gdzieś w dalekiej otchłani .Chcemy ci pomóc ,dając opcję podjęcia decyzji. - dodał Kerson z powagą. 
- JAK TO ZOSTAŁAM UDUSZONA ?! NIE ! NIE ! NIE ! NIEMOŻLIWE ! 
- Shini , prawdy nie oszukasz . Jeżeli pragniesz wmawiać sobie kłamstwa, pogubisz się jeszcze bardziej. Wpadniesz w pułapkę ,którą sama sobie postawiłaś. - Kerson podszedł ,ciągnąc za sobą długą , połyskującą pelerynę. 
- Aa-aa... Boże Mój Kochany ... mogłam się przecież domyśleć, że grozi mi niebezpieczeństwo.. ,ale...żeby ..od razu doszło do ...morderstwa ...to ... Ch-cholera...nie...nie wiem... jak ...
- Więc jaki jest twój wybór ? - spytała zniecierpliwiona Śmierć. 
- A konkretnie jakie mam do dyspozycji ? 
- Jeden : Dołączyć do zakonu Shinigami ,czyli profesjonalnych żniwiarzy, którzy udzielają pomocy przy odesłaniu człowieka do nieba bądź piekła,a także karcą nieuczciwych ludzi podczas śmierci. Dwa : Oddać się w moje ręce , gdzie będziesz mogła żyć w pełnym spokoju oraz wolności. Twoja dusza zostanie pod mą opieką. 

Co mam zrobić ? ... Właśnie dowiedziałam się ,że zostałam uduszona ,a teraz nawiedzają mnie jacyś żniwiarze i Śmierć we własnej osobie, każąc mi podjąć wybór. Nie tak przewidywałam swoje życie po śmierci ...
Jednakże ... chyba wiem ...co wybrać... 


********************************************************************************

Moje nowiutkie , świeże ,gdyż teraz pisane opowiadanko. :D 
Mam nadzieję ,zę się podobało ,bo to co dopiero początek tajemniczej historii naszej głównej bohaterki - Shini. *w* 

Trzymajcie się ~ ! 

PS: Dalszy ciąg niebawem !











wtorek, 9 kwietnia 2013

Witajcie

Jak zdążyliście zauważyć wszystkie dotychczasowe posty z opowiadaniem ,zostały usunięte z pewnych powodów. Jakich ? Autorka stwierdziła że ta powieść jest bezsensu i nie ma ochoty jej kontynuować . Może kiedyś ... ,ale jak na razie zostałam pochłonięta innym pomysłem, dlatego też zacznę pisać coś nowego już niebawem. :D
A przy okazji zmienię trochę wygląd bloga .


Do zobaczenia ~ !